wtorek, 12 marca 2019

Przedszkole miejskie, czyli pierdolnik polski?


Razu pewnego przyszło nam wybić się na niepodległość mieszkaniową. Po kilku latach spędzonych
w jednym pokoju, przyszedł moment, w którym status „dłużej w tym ścisku nie wytrzymam” uprzedził „dorobiliśmy się”. Wybór padł na miasto, na którego nazwę ludzie pukali się w czoło albo pobłażliwie spuszczali nas w kiblu mówiąc „gratuluję”. My za to, poza zwyczajnym wewnętrznym pociągiem do tutejszej architektury, przewrotnie uznaliśmy, że w tym mieście jest tak brudno, zaniedbanie i patologicznie, że będzie już tylko lepiej.